Tegoroczne ferie dla naszego województwa śląskiego zaczynały sie w ostatniej turze ferii zimowych w naszym kraju. Strasznie długo musieliśmy czekać na te ferie. Każdy wyczekiwał ich z niecierpliwością. I Doczekaliśmy się.
Tegoroczne ferie dla naszego województwa śląskiego zaczynały sie w ostatniej turze ferii zimowych w naszym kraju. Strasznie długo musieliśmy czekać na te ferie. Każdy wyczekiwał ich z niecierpliwością. I Doczekaliśmy się.Czterdziestoosobowa grupa młodzieży z naszej parafii udała się na obóz narciarski do Zwardonia by podszkolić się zaczerpnąć radości z jazdy na nartach czy snowboardzie na Rachowcu – Zwardoń Ski.
W piątkowe popołudnie dotarliśmy do naszej kwatery głównej znajdującej się nieopodal kościoła. Szybkie przebranie się i czas na spacer by poskakać po śniegu, którego w Zwardoniu nie brakowało. Lekko zmęczeni i zdyszani wróciliśmy do naszego gniazdka by zjeść piątkową kolację – makaron z serem – smak dzieciństwa. Mistrzowie zjedli trzy talerze i nawet po kolacji gdy gospodyni sprzątała miski ze stołu dojadali by się nic nie zmarnowało. Nawet jeden uczestnik ze wschodu ;) ale w obrębie granic naszego kraju pierwszy raz zasmakował makaronu z serem na słodko. Bo u nich makaron ze serem je się z omastką i skwarkami i boczusiem bardziej na słono. O jedzeniu może już wystarczy bo możnaby pisać wiele bo było przepyszne.
Od nastepnego dnia zaczeło sie szusowanie na nartach i snowboardach. Warunki super. Śniegu gruba warstwa. Wiec nic nie przeszkadzało w jeździe, no może poza ilością ludzi. Ale mogliśmy uciekać na wieczorne jazdy gdzie ludzi było mało i można było spokojnie poszaleć. Od 9:00 do 15:00 było co robić na stoku. Na miejscu gorąca herbatka i coś do przekąszenia przywracalo nam siły po męczącej ale super jeździe.
Po szusowaniu na stoku wracaliśmy do ośrodka by chwile odsapnąc i zjeść przepyszny obiad. Wiec pewnie część osób z grupy przybrała kilka kilogramów. Wieczory spędzaliśmy na zabawach i tańcach integracyjnych. Nie mogło zabraknąć dyskoteki, bo przecież zbliżały się Walentynki. Może akurat, ktoś na tym wyjeździe, odnalazł swoją miłość.
W niedzielę po Mszy parafialnej udaliśmy się na releks basenowy we Wiśle. Tego nam było trzeba. Sauny Jaccuzi i zjeżdżalnie były przez nas oblegane. No bo przecież do Wisły nie jedzie się pływać ;)
Dni mijały nam szybko. Za szybko. Te 5 dni przeleciało i trzeba było wrócić do domów. Na szczęście był jeszcze drugi tydzień ferii podczas którego można było odpocząć i nabrać sił do powrotu do szkoły.
Dziękujemy wszystkim którzy pomogli zorganizować wyjazd do Zwardonia i tym którzy sprawowali opiekę nad trzódką młodzieży, bo jak to młodzież pomysłów im nie brakuje ;) Dziękuje całej obsłudze Zwardoń Ski za życzliwość i otwarte serce oraz dyspozycyjność i w razie potrzeby fachową pomoc. Dziękuje pewnej rodzinie, dzięki której ten wyjazd mógł się odbyć i gromadka młodzieży z naszej parafii mogła szusować po stoku. Dziękujemy, bo zawsze Zwardoń Ski jest dla nas otwarty.
Ks. Marcin Samek