Ferie zimowe w naszej parafii to nie tylko Ferie z parafią organizowane dla dzieci w pierwszym tygodniu ferii zimowych. To również wyjazd na obóz narciarski do Zwardonia, gdzie młodzież i dzieci z naszej parafii mogły spędzić czas na szusowaniu na nartach i snowboardzie.
Ferie zimowe w naszej parafii to nie tylko Ferie z parafią organizowane dla dzieci w pierwszym tygodniu ferii zimowych. To również wyjazd na obóz narciarski do Zwardonia, gdzie młodzież i dzieci z naszej parafii mogły spędzić czas na szusowaniu na nartach i snowboardzie.W niedzielne popołudnie udaliśmy się samochodami do celu naszej podróży czyli do Zwardonia. Nie daleko bo tylko ponad 20 kilometrów i już byliśmy w innym świecie, bo przejeżdżając tunel przed Zwardoniem wjechaliśmy w krainę gdzie panuje większy mróz i leżą większe zaspy śniegu. Taki oto mikroklimat. Zakwaterowaliśmy się w budynku oddalonym 200 metrów od kościoła i zjedliśmy kolację. Wszystko zniknęło bo przed kolacja poszliśmy na spacer po Zwardoniu.
Rano pobudki dla młodych stanowczo za wcześnie bo o 6:30. Bo nim się wykokoszą z łóżka, to trzeba im było dać 20 minut. Pobudka tak z rana, bo o 7:30 nasz dzień zaczynaliśmy od spotkania z Jezusem na Mszy Świętej. Po pokrzepieniu ducha czas na pokrzepienie ciała. Czyli sniadanko i szybka kawa. Nie było czasu na dolegiwanie bo o 9 chcieliśmy już zacząć jazdę na nartach wiec 8:40 opuszczaliśmy ośrodek i spacerkiem dochodzilśmy do wyciągu Zwardoń Ski na Rachowcu.
Kilka osób miało ubrane narty na swoich nogach po raz pierwszy wiec była potrzebna pomoc instruktorów, którzy świetnie ich nauczyli jazdy na nartach i pokazali o co w tym chodzi. Po dwóch godzinach instruktarzu już samodzielnie z asekuracją wprawionych narciarzy ( bardziej dla spokoju psychicznego) zjeżdzali z samej góry na sam dól. Czasem zdarzyło się zaliczyć przewrotkę. No ale jak sie nie przewrócisz to się nie nauczysz jak to mówi znane przysłowie. Nawet niektórych trzeba było hamować bo prędkości rozwijali duże. W ciągu dnia był czas na zagrzanie się przy herbatce i zjedzeniu prowiantu przygotowanego przez naszą gospodynię. Nie obeszło się bez frytek czy hot dogów bo to przecież smaki naszej ery. Po 6 godzinnej jeżdzie wracaliśmy zmęczeni do ośrodka. Czas na mycie, bo przeciez dnia dziecka nie można było robić, i czekaliśmy z utęsknieniem na obiadokolację.
Każdego wieczoru czekały na nas atrakcje. Albo wieczorki pogodne pełne zabaw integracyjnych, albo tańce, które po zmęczeniu jazdą narciarską były ciężkie do wykonania. Jednego wieczoru oglądaliśmy film Everest o wyprawie na najwyższą górę świata. Pokazywał on wielką potęgę góry, jej nieprzewidywalność, ale też siłe braterstwa podczas wspinaczki i odpowiedzialności nie tylko za siebie ale za drugiego. O sile przyjaźni i całkowitym zaufaniu. Dobra lekcja to była dla każdego z nas.
Oczywiście nie mogło się obejść bez wyjazdu na basen do Wisły. Tam mogliśmy się zrelaksować i zregenerować. Było nam to potrzebne po tych kilku dniach jazdy na nartach bo mięśnie już to odczuwały.
Jednym słowem. Super wyjazd, który dla 34 osób był świetnym czasem odpoczynku i rekreacji. Pewnie zobaczymy się znowu za rok w tym miejscu by na nowo razem spędzać czas.
Dziękujemy wszystkim którzy pomogli w zorganizowaniu tego wyjazdu. Dziękujemy ks. Proboszczowi za wsparcie tego wyjazdu i zielone światło na tą inicjatywe. Dziękujemy rodzinie z Radziechów, która pokryła koszt karnetów narciarskich w Zwardoń Ski i dzięki temu ponad 30 osób mogło wziąc udział w tym wyjeżdzie.
DZIĘKUJEMY.